We wcześniejszych odcinkach podawałem już liczne przykłady aplikacji zrobotyzowanych – od tych najpopularniejszych po te mniej oczywiste.
W 6 odcinku podałem nawet 8 sytuacji, w których warto zrobotyzować firmę.
Dzisiejszy odcinek będzie dla tych, którzy wiedza, że od robotyzacji i automatyzacji nie ma ucieczki, ale w dalszym ciągu nie wiedzą od czego lub kogo zacząć. Kogo w firmie zaprosić do rozmowy, skąd pozyskać dane i jakie, aby szacowanie ROI było rzetelną informacją, a nie pobożnym życzeniem.
Dzisiejszy odcinek będzie o tym jak wybrać proces do automatyzacji lub robotyzacji, aby korzyści z jej wdrożenia były jak największe – nawet wtedy gdy możliwości mamy więcej niż jedną. Jednocześnie też będzie to mały poradnik dla tych którzy chcą się wykazać i zabłysnąć przed przełożonymi, a jednocześnie poprawić swoje miejsce pracy.
Na końcu też powiem jaka jest w tym wszystkim rola CTO i dlaczego w dzisiejszych czasach warto go mieć.
W tym miejscu należy wspomnieć, że im mniejsza firma tym dobry wybór w tym obszarze ma większe znaczenie. Inwestycja w robotyzację na kilkaset tysięcy złotych lub więcej, źle przemyślenia i niedająca planowanego zwrotu może bardzo istotnie zaburzyć cashflow małego przedsiębiorstwa i wygenerować niemałe problemy w przyszłości. Duże firmy, a proszę mi wierzyć bo mówię to na konkretnych przypadkach, są w stanie bez mrugnięcia okiem znieść nietrafione i przepłacone inwestycje, realizując po drodze kolejne. To co dla dużej jest wypadkiem przy pracy na który możliwe, że nikt nie zwróci większej uwagi, dla małego może skutkować zniknięciem z rynku.
Jeśli jednak będzie to dobrze zrobione, poprzedzone wcześniejszą, wnikliwą analizą, to najpewniej da firmie szybki, niemniejszy niż oczekiwany, zwrot z inwestycji oraz ogromną motywację do robotyzacji kolejnych procesów.
Jak więc znaleźć miejsce do naszej pierwszej robotyzacji lub automatyzacji? Nie ma skuteczniejszej metody niż analiza całej firmy i wszystkich jej obszarów krok po kroku, a następnie wyrażenie potencjału robotyzacji każdego procesu w możliwej oszczędności w czasie. Dlatego w czasie, że, jak już wspominałem wielokrotnie, robotyzacja i automatyzacja to inwestycja i jak każda inwestycja wymaga odpowiedniego czasu, aby zwrócić się w założony sposób.
Z własnego doświadczenie proponuje prowadzenie analizy kosztowej każdej sytuacji czy też potencjalnego miejsca inwestycji, w perspektywie od 3 do 5 lat w przód. W tym okresie, dla każdego stanu obecnego zaczną oddziaływać zjawiska makroekonomiczne, które należy wziąć pod uwagę w swoich kalkulacjach tj:
1) Inflacja – bo ceny wszystkiego wzrosną na pewno
2) Wzrost wynagrodzeń i dostępność siły roboczej – bo będzie drożej, a siły może nie być w ogóle
3) Wzrost kosztów energii – bo tanio już było
4) I potencjalnie związane z tym koszty ochrony środowiska (koszty utylizacji odpadów produkcyjnych, śladu węglowego i ewentualnych zabezpieczeń) – ten koszt w najbliższych latach rósł będzie wszędzie w Europie.
Skoro już wiemy co należy wziąć pod uwagę w kalkulacjach to rozpocznijmy nasze poszukiwanie obszarów do automatyzacji lub robotyzacji.
Zacznijmy od:
- analizy portfela realizowanych i planowanych projektów inwestycyjnych w każdym z obszarów przedsiębiorstwa. Analiza taka umożliwia identyfikację procesów i operacji, które są podatne na automatyzację lub robotyzację, a jednocześnie w tym obszarze już realizowane są jakieś wydatki – tzn. Że najprawdopodobniej jest już jakiś budżet na działanie. Dużo łatwiej zaingerować w niezamówione jeszcze rozwiązania i zautomatyzować je na początkowym etapie niż gdy już zostaną dostarczone i uruchomione. Nie dość, że koszty wdrożenia będą niższe niż późniejszej adaptacji to też dużo łatwiej negocjować większy pakiet dostaw i uzyskać dzięki temu niższą cenę oraz nie stracić gwarancji z tytułu późniejszych modyfikacji pod automatyzację. Dane o prowadzonych i planowanych inwestycjach można najczęściej pozyskać, jeśli nie macie w firmie działu inwestycji, to od działu zakupów, finansowego lub od samego zarządu. Te osoby najczęściej zajmują się planowanie nawet na kilka lat w przód więc zapewne będą miały tego typu informacje.
- Warto przeprowadzić również analizę wąskich gardeł w procesach produkcyjnych, logistycznych oraz pozostałych istotnych z punktu widzenia przedsiębiorstwa. Pozwala to na zidentyfikowanie punktów, w których produkcja lub wydajność jest ograniczona i wymaga optymalizacji. Wdrożenie automatyzacji lub robotyzacji w tych kluczowych obszarach może skutecznie usunąć wąskie gardła, co wpłynie na poprawę przepustowości i wydajności całego procesu. Zwiększone w ten sposób moce przerobowe pozwolą na lepsze rozłożenie kosztów stałych w procesie co w konsekwencji stanowić będzie jedną z dźwigni do zwrotu z inwestycji. W przypadku wąskich gardeł w procesie dodatkowym czynnikiem, który nierzadko brany jest pod uwagę przy obliczaniu ROI, jest ogólny wzrost produkcji. Często dostarczamy aplikacje, bez których firma czy fabryka nie może osiągnąć określonej wydajności. Po jej osiągnięciu z kolei może realizować zamówienia dla dużo większych odbiorców co przekłada się na wymierne korzyści finansowe. Najlepsze dane o wąskich gardłach w produkcji zapewne będą miały działy planowania i zarządzania produkcją lub logistyką. Pewnie jednym tchem, w trakcie pierwszej rozmowy, wymienią kilka miejsc.
- Powinniśmy również przeprowadzić analizę wymiaru zatrudnienia i obsady na poszczególnych operacjach/stanowiskach. Pozwala to na zrozumienie, które zadania można skutecznie zautomatyzować lub zrobotyzować, aby zminimalizować potrzebę obsadzania pracowników na bardzo powtarzalnych stanowiskach i takich, na których wiele osób na raz musi wykonywać te same lub bardzo podobne czynności. Działy zarządzania produkcją powinny być tu pomocne w dzieleniu się wiedza. Jednocześnie ze strony działu HR prawdopodobnie będzie można uzyskać informację, na które stanowiska najtrudniej pozyskać pracowników. Zgodnie z zasadą, że im mniejsza podaż tym większa cena trudno obsadzalne stanowiska będą wymagały najintensywniejszego podnoszenia wynagrodzeń i koszty produkcji będą rosły tam w tempie powyżej średniej. Warto również przyjrzeć się rotacji – jest spora szansa, że niektóre stanowiska ze względu na trudność wykonywanej na nich pracy powodują wzmożoną rotację pracowników – tzn. Że co tydzień pracuje tam ktoś nowy. Obniżenie wskaźnika rotacji, redukcja kosztów wdrożenia i rekrutacji to bardzo dobra i łatwo policzalna przesłanka do obliczenia zwrotu.
- Kontrola obecnych i przewidywanych wolumenów produkcyjnych wymaga z reguły rozmowy nie tylko z działem planowania, ale i kimś kto został zaznajomiony z kilkuletnią strategią przedsiębiorstwa. Może się bowiem okazać, że dzisiejsze produkty o wysokich wolumenach nie będą w ogóle produkowane w przyszłym roku i kolejnych latach. Tu należy mieć możliwie rzetelne dane lub prognozy. Poza planowaniem zwrotu, pozwala ona również na zrozumienie zmienności produkcji w czasie i występujących w przedsiębiorstwie zjawisk sezonowości, co może istotnie wpłynąć na wybór odpowiednich rozwiązań automatyzacyjnych. Jak mówiłem w poprzednim odcinku, w którym tłumaczyłem idee przemysłu 4.0 Robotyzacja może pozwolić i istotnie ułatwić dostosowywanie się maszyn do zmiennych potrzeb produkcyjnych, umożliwiając elastyczność i dostosowanie produkcji do popytu na rynku. Kluczowym jest jednak takie wymagania znać, gdyż wzrost elastyczność prawie zawsze wiąże się ze wzrostem kosztów wdrożenia rozwiązania. A to z kolei przekłada się na czas zwrotu, który próbujemy tutaj wyliczyć.
- Określenie najważniejszych oczekiwań jakościowych, w tym szczególnie tych dyktowanych przez największych klientów. Nierzadko może to być nieco mniej pozytywna motywacja do działań bo napędzana… strachem przed karami. Ale jednak… złotówka oszczędzona na karach, zwrotach czy zalegających, nie odebranych przez klienta wolumenach jest warta tyle samo co złotówka zarobiona. Analiza wymagań jakościowych i problemów z tym związanych pozwala na identyfikację kluczowych obszarów produkcji, które wymagają wysokiej jakości i precyzji, a możliwe, że aktualnie jest z tym różnie. Automatyzacja tych procesów może zapewnić powtarzalność, spójność i niezawodność produktów, zwiększając satysfakcję klientów i obniżając liczbę zwrotów. Może być jednak też tak, że procesu nie da się usprawnić do sensownego poziomu lub jest to zbyt drogie. Wtedy warto przeanalizować możliwość automatyzacji procesów kontrolnych. Jeśli już nie możemy poprawić jakości, to chociaż nie wysyłajmy bubli klientom – nasza firma, marka, budżet i zarząd będę wdzięczne za wyłapanie wadliwych produktów zanim dotrą do klienta. Narzekać na jakość w firmie może wiele ludzi, ale nikt nie robi tego tak subtelnie i tak pięknie tego nie dokumentuje jak działy kontroli jakości. I to tam warto się udać po pomysły i inspiracje. Może się okazać, że oni sami mają wewnętrzny proces kontrolny, który warto będzie zautomatyzować.
- Od problemów jakościowych jest kawałek do problemów BHP więc teraz o nich słów kilka. Rozmowa z inspektorem BHP oraz osobami bezpośrednio wykonującymi najbardziej niebezpiecznie czynności w procesie może nam nie tylko zmrozić krew w żyłach, ale też zapewnić informację o tym na jakie czynniki ryzyka są narażeni pracownicy w poszczególnych procesach. Dane takie zwykle służą do określenia odpowiednich środków zapobiegawczych i procedur bezpieczeństwa, aby zapewnić bezpieczne środowisko pracy. Mogą też jednak być wytycznymi do budowy maszyny lub stanowiska zrobotyzowanego. Wysoka lub niska temperatura albo powtarzalne wchodzenie w strefę roboczą urządzenia – to tylko szczyt listy najlepszych przesłanek do robotyzacji, mających swoje źródło w wytycznych od BHPowca.
Poza wymienionymi 6-cioma dużymi obszarami warto jeszcze zbadać:
- poziom wykorzystania potencjału technicznego przedsiębiorstwa – tu najpewniej im wyżej w hierarchii zapytamy tym niższą wartość dostaniemy zwrotnie. Możliwe jednak, że jakieś procesy odbywają się zbyt wolno i może je zautomatyzować i przyspieszyć,
- Poziom wiedzy i doświadczenia zespołu – im większa znajomość nowych technologii tym większa chęć do działania i szansa na udane wdrożenia. W poszukiwaniu obszarów automatyzacji warto natomiast mieć wsparcie i ambasadorów zmiany,
- Standardy techniczne – nierzadko zdarza się, że są one utrudnieniem w automatyzacji. Bardzo często nie sposób znaleźć osoby, który potrafi wytłumaczyć dlaczego proces przebiega tak, a nie inaczej „bo tak zawsze było”. Możliwe, że drobna zmiana istotnie ograniczy koszty i pozwoli na automatyzację. Warto poszukać.
I gdy już tak przejdziemy i dokładnie przeanalizujemy całą firmę to warto to sobie wszystko podsumować. Przede wszystkim jednak warto porozmawiać z działem finansowym, aby sprawdził nasze wyliczenia w zakresie wielkości, obecnej i przyszłej oraz planowanych kosztów, które chcielibyśmy obniżyć.
Po tak wnikliwej analizie powstanie nam lista potencjalnych obszarów poszeregowana wg. kosztów jakie dany obszar generuje i jakie można obniżyć.
Ale to tylko jedna część równania.
Drugim krokiem jest dopisanie, po drugiej stronie równania kosztów automatyzacji lub robotyzacji.
Aby je poznać trzeba będzie przejść żmudny, najczęściej kilkumiesięczny, proces pozyskiwania ofert i rozwiązań. Nie każde bowiem rozwiązanie będzie dawało wymagany i zaplanowany zwrot.
Dopiero na tym etapie, z posiadanej listy możemy wybierać te najlepiej rokujące inwestycje, które dają najszybszy wzrost.
I tu słów kilka o tym o czym wspomniałem na początku czyli o roli CTO w całym tym procesie.
Realizacja wszystkich opisanych przeze mnie punktów do czasu uzyskania rzetelnej tabeli z wynikami to proces na od 5-6 miesięcy do roku. Trzeba bowiem połączyć wiele osób o bardzo zróżnicowanej wiedzy i kompetencjach.
Cały proces można jednak zamknąć w 3-4 tygodniach korzystając z zewnętrznego doradcy pełniącego funkcję zewnętrznego dyrektora technicznego.
Taka osoba, zespół lub firma, na zlecenie, prowadzi wnikliwą analizę potencjału przedsiębiorstwa i jej stanu obecnego, we wszystkich opisanych przeze mnie obszarach – oraz też kilku dodatkowych. Badane są też np. obowiązujące w przedsiębiorstwie standardy techniczne.
Na bazie własnego doświadczenia zewnętrzny CTO proponuje już najlepiej rokujące inwestycje biorąc pod uwagę szacowany koszt poszczególnych inwestycji i ich realną stopę zwrotu.
Drastycznie zmniejsza to konieczną liczbę interakcji.
Jeśli cały proces trwa rok to zanim zbierzemy wszystkie dane, część z nich ulega już dezaktualizacji.
W tym przypadku, gdy robi to jedna osoba lub firma, w następstwie 1-2 wizyt w firmie, kilku spotkań online, otrzymuje się gotowe zestawienie i koncepcje rozwiązań wraz z budżetem i ROI.
Jeśli więc w Twojej firmie temat robotyzacji wymaga dłuższego analizowania przez zarząd, to wyposażyłem Cię właśnie w listę przykładów i miejsc, w które warto zajrzeć oraz osób, z którymi warto porozmawiać, aby zacząć robić ku temu pierwsze kroki.
Jeśli jednak nie czujesz się technicznie na siłach lub Twoja firma chciałaby podejść do robotyzacji już w przyszłym roku (a jesteśmy teraz w okresie wakacyjnym), większe szanse powodzenia daje Ci współpraca z doradcą.
I tu, po raz pierwszy, mały prezent dla Was drodzy widzowie.
Pod tym linkiem możecie się zgłosić do nas – mamy do rozdania dwa, całkowicie darmowe, pełne audyty w wyniku których otrzymacie od nas analizę obejmującą wszystko to, o czym dzisiaj mówiłem.
Wystarczy zapisać się o tu…
https://forms.gle/aC6N7GBiz1NdWPbu6
I to tyle na dziś.
Mam nadzieję, że w dzisiejszym odcinku udało mi się dać Wam konkretną ilość wskazówek, które pomogą Wam znaleźć miejsca do robotyzacji w Waszych firmach.
Jeśli macie Swoje przemyślenia na ten temat lub po prostu uważacie, że pominąłem jakiś ważny szczegół to zapraszam do pisania do mnie w tej sprawie – chętnie dopowiem, porozmawiam lub dogram odcinek, w którym opowiem o tym o czym tu zapomniałem.
Jeśli się Wam podobało to wiecie co zrobić.
Zostawcie łapkę w górę i zasubskrybujcie mój kanał na YT, Spotify czy apple podcasts –
gdzie Wam wygodnie i gdzie aktualnie tego słuchacie.
A tymczasem, życzę Wam spokojnego dnia i do usłyszenia za tydzień.
Cześć.