Ostatnio mieliśmy odcinek o dość mało radosnym zagadnieniu związanym z odpowiedzialnością cywilną i karną inżynierów. Do tego tematu jeszcze wrócimy ale tymczasem, w tym, oraz kolejnym odcinku, będziemy mieli relacje z wycieczek.
Za tydzień czeka Was relacje z 50-lecia ABB, które było organizowane w Sztokholmie i na którym spędziliśmy 3 dni.
Dziś jednak pora na rodzime targi, organizowane w naszym fyrtlu czyli ITM INDUSTRY EUROPE na Międzynarodowych Targach Poznańskich które zakończyły się właśnie dziś, po 4 dniach.
Lećmy zatem z tematem… A zanim zaczniemy, krótki spoiler wideo dla Was…
Przyznaje się bez bicia – na ITM byłem krótko. Nie miałem na to w tym tygodniu w ogóle czasu ale bliskość MTP spowodowała, że pojawienie się niespodziewanie 2h okna w moim czwartkowym harmonogramie pozwoliło mi się szybko wybrać i zobaczyć co tam ciekawego jest w tym roku.
Prawdopodobnie na koniec zobaczycie też moje i Przemka krótkie podsumowanie wykonane jeszcze w trakcie wizyty. Uzupełnię je tu jednak krótko o kilka dodatkowych przemyśleń. Od razu też zaznaczę, że siłą rzeczy przewijać się tu będzie cały czas porównanie do Hannover Messe
Po 1) MTP w tym roku zaskoczyło mnie ilością jednostek robotów.
Po wycieczce na Hannover Messe ledwie dwa miesiące temu zacząłem się już oswajać z myślą, że minęły czasy, gdy na targach można było oglądać liczne jednostki robotów. Na szczęście nie. Nie liczyłem tego dokładnie ale jestem prawie pewien, że widziałem wczoraj, na małych MTP, prawie 2x więcej robotów niż na wielokrotnie większych Hannover Messe.
Po 2) Profesjonalizm
i nie mówię tu akurat tylko o samych organizatorach. Swoją drogą – MTP ustępuję Hannover Messe tylko pod kątem rozmiaru. Wszystko inne to organizacyjnie tam sama liga. Ale… pokreślić warto profesjonalizm wystawców. Po Hanowerze miałem wrażenie, że teraz na targach można już wystawić wszystko bezpośrednio dla zwiedzających. Robot z głowica zgrzewającą latający nad głowami gości – spoko. Roboty konwencjonalne bez klatek odpalone w automacie – luzik. A tu jednak nie. Prawie wszędzie utrzymany był wymagany poziom bezpieczeństwa – klatki, kurtyny i cała reszta zabezpieczeń. Podejść można było jedynie do tych robotów, które były wyłączone. Pomijając oczywiście coboty.
Po 3) Powiedzmy właśnie kilka słów o cobotach
w ostatnich lat trend jest taki, że na targach musi być mnóstwo cotów. Robią kawę, podnoszą jakieś klocki i robią szereg innych, totalnie przemysłowo nieużytecznych rzeczy tylko dlatego, że fajnie to wygląda. Na ITM zanotowałem może 2-3 stanowiska gdzie cobot faktycznie był takim kwiatkiem do kożucha. Coś tam przenosił tylko po to by udowodnić, że można ale na co dzień i tak byłby to proces ręczny. Na ITM było za to dużo robotów konwencjonalnych – czyli takich, które realnie dominują na rynku. Pamiętajmy o tym, że roboty kolaboracyjne to najszybciej rosnący segment rynku – ale dalej jednak segment. Dziesięcioprocentowy. 90% robotów wdrażanych każdego roku to roboty konwencjonalne. I tu można było zobaczyć do jakich realnie aplikacji tego typu roboty mogą być zastosowane.
Po 4) Kontynuując ten wątek
mnogość aplikacji. Wystawiający się integratorzy stanęli na wysokości zadania i pokazali niemały przekrój różnego rodzaju aplikacji. Była paletyzacja, spawanie, ogrzewanie, bin pickinkg, handling. Były głównie przegubowce ale też delty i scary. Były obrotniki i tory jezdne. Były maszyny dedykowane z robotami, pozamykane w mikrocelkach do różnistych zastosowań kontrolnych i montażowych. Jednym słowem – dla każdego coś fajnego. Bardzo mi się to podobało
Po 5) Jak już jesteśmy przy aplikacjach typu paletyzacja to powiedzmy sobie szczerze
integrator zawsze musi do robota dołożyć jakiś przenośnik i na ten czy inny sposób pobawić się w jakąś intralogistykę. Nie samymi robotami integrator w końcu żyje. I to też można było zobaczyć na targach. Były przenośniki rolkowe, taśmowe, płytkowe i wszelakie. Obrotnicę, magazyny palet i inne podajniki. Sporo ze sprzętu bez którego na co dzień nie jest w stanie funkcjonować większość stacji zrobotyzowanych. To wszystko można było zobaczyć na kolejnych stanowiskach
Po 6) Jak już jesteśmy przy intralogistyce to wiedźmy, że przy okazji targów odbywa się też impreza towarzysząca
a w sumie to integralna poświęcona stricte magazynom. Były więc różnego rodzaju, mniej lub bardziej automatyczne magazyny, były wózki transportowe w realnych aplikacja i… zadziwiająco dużo miejsca. W końcu to wszystko musi gdzieś jeździć więc organizatorzy zadbali o to by powstała ku temu specjalna przestrzeń typu zagroda. Zgodnie z zasadą, że są rzeczy, których nie da się odzobaczyć to ja nie mogę już tego odkojarzyc z zagrodą dla koni z serialu Yellowstone tylko z wózkami AGV czy AMR lub innymi paleciakami- ale i tak wygląda to naprawdę fajnie.
Po 7) Obrabiarki i przemysł maszynowy
to również część tych targów. Wycinarki laserowe, frezarki, tokarki i szereg innych. Wszystko można zobaczyć, zajrzeć do środka i przyjrzeć się temu jak to działa. Nie jestem tu specjalistą, swój sprzęt już mamy i chwilowo nie szukamy nowego ale myśle, że gdybym szukał to miałbym tu z kim porozmawiać i co obejrzeć. Jednocześnie, co dla mnie ważne, ilość tego sprzętu nie przytłacza tak jak na Hannover Messe. Nie są to dwie hale wielkości lotniska z szeregiem producentów z Azji gdzie jedna maszyna od drugiej różni się tylko brandem. To co można było zobaczyć było mocno zróżnicowane i raczej bez powielania na kolejnych stanowiskach targowych.
Po 8) Jak zobaczycie w podsumowaniu „na gorąco” Przemek zwraca uwagę na brak indywidualnych stanowisk topowych producentów
takich jak Siemens, Igus czy ABB, KUKA lub Fanuc. Mi osobiście nie przeszkadzało to jakoś mocno. Żółtych robotów na całych targach i tak było mnóstwo a przedstawiciele i Fanuca i Kuki obecni byli stanowisku DBR77. Te targi nie mały na celu pokazywanie kolejnych wersji tych samych produktów z nowymi mikro bajerami. Tutaj wystawcy pokazywali co można z tego wszystkiego skleić. I dla mnie to było właśnie ciekawe.
Last but not least czyli po 9 – nie ma lipy I nie ma nudy.
Na koniec muszą znowu zestawić targi ITM z Hannover Messe. MTP jest mniejsze niż targi w Hannoverze a ITM nawet nie zajmuje jego całej powierzchni. I super. Całe targi można przejść pewnie w mniej niż godzinę i to spacerowym krokiem – o ile nie zatrzymujemy się co chwilę. Wtedy sky is the limit. Dzięki temu idąc przez kolejne stanowiska i hale nie towarzyszy nam pytanie „kiedy to się już skończy” i nie zastanawiamy się czy zaraz, w końcu pojawi się coś ciekawego. Dokładamy do tego fakt, że, jak powiedziałem na początku, ciekawych stanowisk zrobotyzowanych było tu istotnie więcej niż w Hannoverze. I uzyskujemy w ten sposób bardzo fajne połączenie. Czyli po Poznańsku – krótko, zwięźle i na temat. Nie trzeba robić tysięcy kroków a poziom zainteresowania można utrzymać w trakcie całego spaceru przez kolejne hale.
Ludzie są pomocni ale nie napastliwi. Nie trzeba podróżować kilka godzin do Hannoveru bo wszystko można zobaczyć tu u nas, lokalnie. W kontekście niedoczasu w jakim byłem w tym tygodniu mi to bardzo podeszło. Tegoroczne targi już dobiegły końca ale mogę gorąco polecić je Wam w przyszłym roku. Na tych targach każdy znajdzie coś dla siebie – to trochę jak wesołe miasteczko. Nie musicie być nawet integratorem, producentem czy końcowym odbiorcą tego typu rozwiązań.
Zupełnie serio – jeśli Wasze dzieci interesują się techniką czy robotyzacją to jest to miejsce w które warto je zabrać by zobaczyły jak to wszystko wygląda w rzeczywistości.
Ja swoje wezmę w przyszłym roku.
Na koniec już przepraszam wszystkich z którymi na tych targach nie zdążyłem porozmawiać lub nie mogłem porozmawiać dłużej. Bardzo chciałem ale miałem ekstremalnie ograniczony czas a wolałem pojawić się choćby na chwilę niż w ogóle. Liczę jednak, że zobaczymy się tam w przyszłym roku.
A tymczasem, za resztę opowieści niech Wam służy materiał wideo zgromadzony przez nas na miejscu. Zapraszam do oglądania.